piątek, 27 grudnia 2013

* Rozdział 2*

 Siedzę uśmiechnięta, rozglądam się wokół. Na końcu biurka, wciśnięta pomiędzy starą lampkę i różowy piórnik, stoi zapachowa świeca. Zapach wanilii jest intensywny nawet wtedy, gdy się nie pali. Uśmiecham się szerzej. Obok mnie stoi nowy kubek, prezent świąteczny, a w nim paruje malinowy kisiel. Jestem szczęśliwa.
 Deszcz bębni o szyby i w końcu przyciąga moją uwagę. Wpatruję się w leniwe krople spływające po szybie, tak piękne, idealnie okrągłe. Ideałów nie ma. Jednak one, nawet w świecie bez ideałów są idealne. Każda jest szczególna. Bum, kropla dotknęła granicy okna i rozpłynęła się, rozmyła. Nie ma jej. Przerywam rozważania o kroplach, moje myśli nadal zajmuje co innego. Ostatni tydzień szkoły ... Im dłużej o tym myślę, tym bardziej mam wrażenie, że to był dla mnie czas detoksu. Nie fizycznego, bo nie wyobrażam sobie głodzenia się (niejedzenie z lenistwa- to jeszcze rozumiem, ale głodzenie się? Dla mnie to przesada). Chodzi mi o detoks umysłowy. No dobra, to może trochę przesada, bo ostatni tydzień pod względem nauki najłatwiejszy nie był (takie tam dwa sprawdziany dziennie </3). Dla mnie był to pewien rodzaj odpoczynku, od, dość ważnej, jak by się mogło wydawać, rzeczy. Dla innych był to sprawdzian. Całkiem duży, chociaż nie potrafię ocenić, czy trudny. A jaz radością stałam obok i przyglądałam  się, z uśmiechem na ustach. Udowodniłam sobie że jestem silna, że sama świetnie daję sobie radę. Myślę, że w pewien sposób mnie to umocniło. A czy uczestnicy zdali test? Patrzę na parujący kisiel, trochę rozwodniony zresztą. To się jeszcze okaże, przecież zawsze na wyniki trzeba poczekać.

_________________________________________________________________________________
Nie ma mnie tu tak często jak bym chciała. wybaczcie, ale "sprawy doczesne" mocno zgarniają moją uwagę. Chciałabym tyle zrobić, tyle zmienić... przede wszystkim dać się bardziej poznać i więcej pisać! Mam już pewne plany, mam nadzieję że wypalą i że moja motywacja nie wypali się nagle, gdzieś pośrodku. Jak tak święta? Bardzo mnie ciekawi, jak je przeżyliście, koniecznie dajcie znać! I piszcie, bo usycham z tęsknoty za światem

poniedziałek, 23 grudnia 2013

* Rozdział 1*



Patrzę na tego, który ma władzę. Który wie wszystko. Znów zwracam się do niego o pomoc, chociaż trochę mi głupio, że ostatnio robię to za często. Pewnie dlatego, że mniej się skupiam. Ale nie czuję już nieustającej potrzeby wygrywania. Śmiem sądzić, że 20 przegranych pasjansów jednego dnia zużyło mojego pecha w ostateczności. I wiem już na pewno, że nigdy więcej nie zajrzę do horoskopu.
 Jednak czy on na pewno wie wszystko? To tylko maszyna, z całym morzem cyfr w swej głowie. Morzem? Jakim morzem? Przecież ona nawet nie wie jak ono wygląda. Gdy jest wzburzone, piękne i błyszczące. Możliwe, że nadchodzi sztorm. Pozostaje mi tylko się domyślać, chociaż pogoda chyba usilnie próbuje mi powiedzieć, że faktycznie tak jest. Nigdy nie mieszkałam nad morzem. Ale na pewno jest to świetna sprawa. Móc zawsze, kiedy coś nie idzie po naszej myśli po prostu wyjść i pójść nad morze. Posiedzieć, wykrzyczeć smutki falom. Chciałabym zobaczyć teraz ich rozbijające się o skały grzywy, takie gniewne, jakby morze chciało zjeść ląd. No cóż, każdy może mieć gorszy dzień. 

Przepraszam za wcześniejszy wprowadzenie was w błąd. Rozdziały zaczynają się od teraz. 
*Nie ma to jak 2 dni przed Wigilią usunąć sobie dokumenty, które pisałam od 3 lat.*

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 2, niedzielny wieczór

Miałaś rację. Jest mi przykro.
Brakowało mi, że nie zwróciłaś na mnie uwagi, że nie przychodziłaś po kilka razy, pogadać o ble czym, że nie przeszkadzałaś, że nie podrzucałaś czegoś dobrego, że nie usłyszałam ani jednego ciepłego słowa. Tylko ta ignorancja, gdy zajmujesz się czymś "wyższym". Podziękuję ci za to za kilka miesięcy, ale nie teraz. Teraz chcę, żebyś była ze mną, czemu jest tak trudno? Robi się coraz trudniej.
  Tygodniowa samotność także w niedzielny wieczór? Łzy, kiedy tydzień nawet się nie zaczął?
***
deszcz, ale chyba nie na szybach ...






Dopisek 1
Nawet już nie mam siły myśleć ...
Dopisek 2
Nawet takie rzeczy piszę sama do siebie

niedziela, 8 grudnia 2013

Sekret dobra

Kto zabroni ci być szczęśliwą? No kto? Tak naprawdę robisz to ty sama, w swojej głowie. Bo dlaczego nie możesz cieszyć się ze zwykłego dnia? Brakuje odpowiedzi? No właśnie!
Sekret polega na tym, aby cieszyć się ze wszystkiego. Sylwia Grzeszczak już uświadomiła nam, jak ważne są małe rzeczy i jak wielką mogą sprawić radość. Ale to prawda! Każdego wieczora, a nawet kilka razy w ciągu dnia, zwolnij trochę i się zastanów. Co dzisiaj stało się fajnego? Nie muszą to być wielkie sukcesy. 5 z przedmiotu, za którym nie przepadasz? Czy 6 z ulubionych zajęć? A może zjadłaś coś dobrego? Odwiedziłaś w końcu dziadków? Zamieniłaś słowo z kumplem z klasy? Tym razem nie przegadałaś przerw ze stałą paczką?
Jest masa powodów do szczęścia. Wszystkie są na wyciągnięcie ręki. Wiadomo, że nie jest łatwo. Szczególnie teraz, kiedy nauczyciele za cel postawili sobie wyciśnięcie z nas życia do świąt. Ale jeśli tona pracy domowej nie daje ci złapać oddechu, tempo jest za szybkie- zwolnij! Napij się ciepłej herbaty z cytryną, połóż się do łóżka wcześniej, nie musisz koniecznie spać. Uśmiechnij się !
 Byłam dziś w kościele. Zmarzłam, ale zrobiłam coś dla siebie. Dla swojego ducha. Nareszcie czuję, że właściwie przygotowuję się do świąt. Wytrwałam i mam tylko nadzieję, że nie przypłacę tego przeziębieniem. Ale jestem wytrwała. A to było mi potrzebne bardziej niż co innego. Dzięki takiemu spacerowi lekcje, nawet moja jakże ukochana biologia poszły mi nadzwyczaj szybko. Uporządkowałam zdjęcia. I trochę myśli. Okazało się, że jutro prawdpopodobnie nie ma najgorszego przedmiotu. Życie jest piękne, tylko trzeba umieć chcieć to dostrzec. I tego wam życzę, jako spóźnionego prezentu mikołajkowego. Dobranoc :)