poniedziałek, 27 stycznia 2014

~Ja kontra inni~

Podczas gdy inni tak bardzo nie mogą przeżyć bez muzyki, ja nie mogłabym oddychać bez książek. Kiedy innym jest potrzebny hałas i mogą w nim funkcjonować bez zastanowienia i bez jakichkolwiek przeszkód, ja nie daję rady. Potrzebna jest mi dawka ciszy; może nie codzienna, ale od czasu do czasu dobrze jest pobyć ze swoimi myślami. Sam na sam. Nie trzeba nic mówić. Relaks, cisza, regeneracja. Z ciemnością da się walczyć, ale nie za pomocą słów. Trzeba dogadać się ze swoim umysłem, powoli, lecz konsekwentnie tłumaczyć i wszystko się da radę. Wiem, bo próbowałam. Wiem że to ciężkie, ale w gruncie rzeczy przecież w ciemności nie ma nikogo innego. Zostajesz ty i twój umysł, zbyt wybujała wyobraźnia i jej fantazję. Jeśli ty się ze sobą nie dogadasz, to kto? No właśnie. Więc nie rozpaczaj, przestań się nad sobą użalać i przede wszystkim nie myśl tyle. A kiedy przyjdzie noc i ciemność będziesz wiedziała co zrobić. Zaufaj mi sobie.

piątek, 10 stycznia 2014

Kawałki 2013 I



jest jeszcze tyle rzeczy, na które nie mam odwagi. Zwiedzam, oglądam, podziwiam, inspiruję się. Coś mi się podoba i Tyl; tak zwany słomiany zapał, jak zwykle. Ale jest też masa pozytywnych rzeczy! Ciągle obserwuję siebie, od zeszłego roku jeszcze bardziej świadomie, ciągle odkrywam nowe, fascynujące rzeczy na temat siebie, swojej psychiki, swojego ciała. Chociaż nie ukrywajmy, że to właśnie mózg jest ciągłym źródłem moich zdziwień. Lubię obserwować siebie i odnajdywać różne kawałki puzli, to zupełnie tak, jakbym poznawała kogoś innego, jakąś nową, zupełnie inną osobę. Podoba mi się to.

niedziela, 5 stycznia 2014

Strona 5 z 365

Moje sny znów stają się wyraźne. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, przecież całkiem niedawno nie mogłam sobie przypomnieć treści ani jednego. Teraz jest inaczej. Od dwóch dni dwa sny krążą po mojej głowie bezustannie- w każdej przerwie od myślenia, one tam są. Może to ja nadmiernie się w nich rozsmakowuję? Ale to dziwne i próbuję znaleźć przyczynę- skąd? Kiedyś czytałam, że jeśli przed snem dużo myśli się o jakiejś osobie i angażuje się w to mocno emocjonalnie to później ona nam się śni. Mogę zrozumieć dzisiejszy sen, bo znów do późna rozmawiałam z mamą. Ale ten wczorajszy? Skąd? Tym razem jestem pewna, że to nie ja. To nie moja "trzeźwa dniem" wyobraźnia, to ta wyłączona, kiedy śpię. To dal mnie takie dziwne, ale w zasadzie uczę się szanować mój mózg. Po tym praniu, które sama chyba nieustannie mu robię, sam zaczyna tak w końcu myśleć, to dobrze. Wszystkie było takie słodkie, piękne, chociaż nie jak ze standardowej komedii romantycznej. Żadnych pocałunków, "chodzenia za rączkę", czy innych czułych, przesłodzonych rzeczy. Za to były rozmowy. Długie, cało dzienne, o wszystkim i o niczym. Na świeżym powietrzu- okrążanie całego miasta, kiedy pogoda przypominała taką jak dziś- lekko deszczową, mżystą, a niebo było szare i nieprzejrzyste. Może dlatego wczoraj miałam ochotę na taką pogodę, a gdy dziś się obudziłam (a nie zostałam obudzona promieniami słońca) poczułam się taka radosna, jakby tego mi było trzeba? Ale jak już wspominałam mój mózg uczy się i wie - stąd ten gest, to słodkie zaproszenie do pociągu. Które wcale nie było tym, czym miało być, było raczej przynętą, żebym znów kogoś ratowała. Może to tak mało racjonalne, ale im więcej o tym myślę, tym bardziej znajduję w tym sens- ta znajomość nie była neutralna, a właśnie taka. Nic więcej nie powiem, bo słowa zakłócają ten obraz, a jedno z nich stale mi umyka. 
  Usłyszałam dziś najpiękniejszy śmiech świata. Pytanie tylko dlaczego i skąd? Ale to nieważne- kocham cię mózgu.