(strona 193 )
Dnia wczorajszego w godzinach popołudniowych znowu wspinałam
się po znanych schodach. Znanych czy znajomych? Weszłam do mieszkania, dziwnie
przestronnego, ale kanciastego. Przytłoczyła mnie wielka cisza, chociaż każdy
dźwięk opiewa wielkie echo. Głośno, cicho, dziwnie, naturalnie? Próbuję się
przyzwyczaić spowrotem, w czym pomaga mi najmiększe na świecie prześcieradło.
Najgorzej jest jednak z umysłem, który dalej słyszy fale rozbijające się o
brzeg i znajome - nieznajome głosy.
Na dziś pozostała tylko melancholia przy dźwiękach deszczu i oglądanie Camp Rocka, tak, jak sobie obiecałam.