***
(...) siedzę ze stokrotkami na nogach i głową gdzieś wysoko w chmurach. 5 dni przerwy od szkoły brzmi wystarczająco dobrze, nawet jako lekarstwo na problemy koleżeńskie i sercowe. Ja za to czuję się wolna i wspaniale lekka, z wyjątkiem chwil, kiedy żołądek mało romantycznie przyciąga mnie (z) bólem do ziemi. Nawet siedzenie kilka godzin nad książkami nie przepędza tego uczucia z duszy- wolność, jakiej nie czułam już tak dawno, a jak tak bardzo była mi potrzebna. W końcu zero stresu, przynajmniej przez najbliższe dni, a moja głowa już zaczęła idealizować pogodę- w końcu marzec to pierwsze tchnienia wiosny, więc po tym, jak wygrzebię się z łóżka mam nadzieję zastać na dworze cudowne słońce i piękną, plusową i ciepłą temperaturę.
Dodatkowo poczucie, że dałam radę w te tak ciężkie dni, jakimi były poniedziałek i wtorek dodatkowo unosi mnie ponad chmury. Wiem, że się nie poddałam, znowu przekroczyłam siebie o krok dalej i udowodniłam sobie tak ważną rzecz- że dalej, mimo wszystko, wciąż jestem wojowniczką.
P.S. Nawet czas zwolnił- dziś miałam wrażenie, że jest środa, gdzie przeważnie jeden dzień "ucieka" mi do przodu ;)
Bardzo fajny blog :)
OdpowiedzUsuń~ zapraszam do mnie ~
www.niktniewidzi.blogspot.com/
pomożesz dobić do 250 obserwatorów? ;)
(obserwacja=obserwacja)
Zakochałam się w tym tekście. Przemawia bardzo. : )
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Usuń