sobota, 12 lipca 2014

Z pamiętnika wojowniczki #2



(strona 193 ) 



Dnia wczorajszego w godzinach popołudniowych znowu wspinałam się po znanych schodach. Znanych czy znajomych? Weszłam do mieszkania, dziwnie przestronnego, ale kanciastego. Przytłoczyła mnie wielka cisza, chociaż każdy dźwięk opiewa wielkie echo. Głośno, cicho, dziwnie, naturalnie? Próbuję się przyzwyczaić spowrotem, w czym pomaga mi najmiększe na świecie prześcieradło. Najgorzej jest jednak z umysłem, który dalej słyszy fale rozbijające się o brzeg i znajome - nieznajome głosy.


Na dziś pozostała tylko melancholia przy dźwiękach deszczu i oglądanie Camp Rocka, tak, jak sobie obiecałam. 

6 komentarzy:

  1. Ale ślicznie piszesz, chciałabym tak umieć ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. I like this lovely atmosphere:)
    Beautiful!

    OdpowiedzUsuń
  3. Lekko się czyta :)
    Pozdrawiam
    http://tendies.blogspot.com/
    Obserwuję

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie napisane!
    jeśli możesz to poklikaj w kliki u mnie w poście ;)
    http://panmalofel.blogspot.com/2014/08/new-york-62.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie napisane!
    Poklikasz w linki przy ostatnim poście?
    KLIK-BLOG

    OdpowiedzUsuń